poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Odcinanie pępowiny ciężkie jest.
Ciężki czas dla matki nastał...
Córka (lat 3) staje się samodzielna. Ona szczęśliwa, ja pełna obaw. Walczę ze swoim niańczeniem.
Powiem Wam, że córka zawsze wszędzie ze mną bywała. Nigdzie u nikogo nie zostawała, tylko z dziadkami maks 2 godziny i to tylko z przypadku. Do roku była karmiona cycem, w chuście noszona do chyba 2 lat. Mamuniny córunia taka... aż któregoś pięknego dnia lata, pojechała do dziadków na wakacje tygodniowe z bratem (lat7). Od piątku zaczęła chodzić do przedszkola. Ała! Ciężko odciąć pępowinę.
Drugi dzień dziś przedszkola zaliczone. Chodzi tam z bratem, mamy tą możliwość do końca sierpnia. Marcel od września szkolną edukację rozpoczyna, Michalinka wchodzi w okres przedszkola. Odprowadzam ich, to w biegu załapię się na buziaka na do widzenia, szybkie machnięcie pa pa i nawet się za mną nie odwracają. Leci córa za bratem do dzieci... powinnam się cieszyć, że tak lekko nam to idzie, lecz ja pełna obaw. Co chwilę zerkam na zegarek i telefon czy oby przedszkolanka nie dzwoni do mnie. Ale nie... Boże co ona tam robi? Czy jej nikt tam nie bije? Czy oby dogada się z dziećmi i z panią? Może siedzi w kącie i się smuci za mamusią? Otóż nie moi drodzy. Jak to na ogół bywa, bawi się Michalinka świetnie a matka wariatka panikuje! Właśnie... i po co to mi? Zaczynam fisiować. Czas odciąć tę pępowinę... to boli - mnie matkę.
Przy synku tak nie panikowałam. Szybko wróciłam do pracy, jak miał skończone 3 miesiące i jakoś jak nie mąż to któraś babcia pilnowała, później wejście w okres przedszkolny jakoś tak sprawnie poszło. Synek "sprzedajny" zawsze był. Z każdym wszędzie szedł, córa już nie ufna.
Kopnijcie mnie w zadek, otrząsnąć się muszę. AAAaaaaa! Moja malunia córunia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
słodka córunia! obawy tymczasowe a na pewno będzie wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuń