niedziela, 27 lipca 2014

Angina po raz trzeci.



Dzień zaczęliśmy od szpitala w Sulęcinie - kolejny raz.
W piątek córa miała 37,6 ale czekałam... może przejdzie?
Sobota jeszcze gorsza 39 zaczynałam się martwić i gdybać.
Noc koszmarna, trzeba było jechać do szpitala.
Diagnoza - angina. U nas objawia się "tylko" wysoką gorączką do 40,2 'C. Po zbiciu jej do 37,6- 38 powraca zaraz po ok 3 godzinach. Angina nie jest ropna. Zero innych objawów.
Choroba jak choroba, lecz nas to spotyka już trzeci raz w przeciągu 2 miesięcy! Ile można?!
Raz leczenie tygodniowe anginy było. Po dwóch tygodniach zdrowych znowu gorączka 41 wylądowała Michalinka w szpitalu. Nie minęło 1,5 tygodnia i znowu ją dopadło - Angina.

Szpital i system.
Przyjechałam z córą ok 7 rano a przyjęli nas ok 10.00. Koszmar, byłam kolejny raz i dzisiejsze czekanie było najdłuższe. Choć wolę Szpital w Sulęcinie niż Gorzowski. Tam to dopiero się dzieje! Byłam i nigdy więcej! Znieczulica i chamstwo.
Obsługa sama w sobie super w Sulęcinie. Mogę zachwalać z czystą ręką, tylko dlaczego trzeba tyle czekać?! Po interwencji, że córce gorączka powraca i mizernie zaczyna wyglądać ściągnęli Panią doktor na dół na izbę przyjęć, podali czopek, gorączka 40,6. Tłumaczenia Doktorowej, że jest sama na tylu pacjentów i jeszcze poród miała. Ja to rozumiem, jesteśmy ludźmi..., wściekam się natomiast na system! Na dole powinien być zawsze lekarz!


Wycinać?
Też w dzieciństwie dużo chorowałam, mąż też. Synek właśnie uodpornił się na tyle, że mniej choruje (7 lat). Teraz córa zaczyna. Po kuracji tygodniowej mamy udać się do lekarza po skierowanie do laryngologa.
Oj będzie się działo.... Dlaczego każdy, ale to każdy laryngolog od razu kwalifikuje do wycięcia migdałek? Tego się boję. Z synem też przeboje mieliśmy. Nie dałam wyciąć. Przeczekałam i wyrósł mi chłopak bez wycinania i jest ok. Boję się,  że sytuacja będzie się powtarzać i u córki.
W rodzinie naszej były przypadki złego wycięcia migdałka i dlatego teraz się obawiam. Jedno dziecko zapaści dostało, wybudzić się nie mogło... ach, cóż za strach musiał być! No i znam przypadki u znajomych, gdzie migdałki odrastały. Bliska mi osoba też dawała lekarzowi łap*wkę, by dobrze zabieg wykonał... to lekarz spojrzał w oczy i powiedział, że lepiej poczekać, że nie jest potrzebne na już wycinanie, że lepiej się nie spieszyć, że są inne metody leczenia. Nie wyciął migdałka.

NIE DAM NIC WYCIĄĆ. Chyba, że ZAGRAŻA to ŻYCIU.

Trzeba byłoby ze mną nieźle negocjować, bym zmieniła zdanie. Jest taki odważny? 
Zależy lekarzom tylko na kasie? Czy lepiej wyciąć?
Dziś usłyszałam od lekarza, że są inne metody leczenia migdałków. Ktoś wie jak to wygląda?
Ponoć lekarze idą na łatwiznę, biorą większą kasę za wycięcie migdałka i wolą to niż leczenie.
Zobaczymy co nam laryngolog zaproponuje, będziemy szukać rozwiązań i dobrego lekarza.
Wakacje a my co i rusz po lekarzach biegamy... ale jestem dobrej myśli. Tylko dziecka szkoda.
 

ANGINA:
Jest to ogólna toksemia, stąd objawy nie ograniczają się tylko do lokalnych zmian na migdałkach (i to klinicznie odróżnia anginę od zapalenia migdałków czy gardła innego pochodzenia). Głównymi objawami są:

  • gorączka, zwykle bardzo wysoka
  • wymioty (tylko u małych dzieci – do 7. roku życia)
  • poczucie rozbicia
  • bóle kostno-stawowe
  • zmiany miejscowe na migdałkach: początkowo ból (często bardzo silny, utrudniający połykanie, a nawet mowę), zaczerwienienie, rozpulchnienie (w skrajnych przypadkach prowadzące do mechanicznej niedrożności gardła), a do około 48 godzin od wystąpienia objawów bólowych pojawiają się masywne, śluzowo-ropne naloty.     
* info zaczerpnięte z sieci.

piątek, 25 lipca 2014

No i nie wyszło...




Chciałam by wyszło.
Ciastami w domu zajmował się zawsze mąż i miał do tego niezłą rękę. Czasami coś tam piekłam też, lecz mąż robił to znacznie lepiej. Do mnie należały drugie dania i zupy. Skusiłam się sama jednak upiec sernik na jutrzejsze moje imieniny. Wyszperałam przepis od koleżanki z blogu (taki łatwy co by nie było) ... i .... Zrobiłam sernik pierwszy raz w życiu. To co mi wyszło nie wiem jak nazwać :)  Liczyłam na lepszy efekt.. no cóż, zjemy. 
To co już wiem na pewno, to trzeba zmielić twaróg! Ja nie zmieliłam szłam na łatwiznę. Blaszka nie może być za duża bo wyjdzie plaskato jak u mnie. I nie wyciągać za szybko z piekarnika!
Ja wyciągnęłam od razu... ppfff... no cóż.

Oto przepis:

Składniki :
  1 kg sera białego zmielonego
  5 jajek
  1/2 kostki margaryny
  1 szklanka cukru
  cukier waniliowy
  2 budynie waniliowe
   paczka biszkoptów



Wykonanie:
Żółtka utarłam z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę.

Dodałam margarynę i dalej ucierałam.
Porcjami dodawałam ser nie przerywając ucierania.
Dodałam proszek budyniowy i wymieszałam.

Białka ubiłam na sztywną pianę. 
Po czym białka delikatnie trzeba wymieszać z masą serową.
Tę masę natomiast wylałam na uprzednio przygotowaną tortownicę wyłożoną biszkoptami.
Piec w temperaturze 170 'C ok 45- 50 minut.
Smacznego!




czwartek, 24 lipca 2014

Tak bardzo szkoda tych miejsc.




Sokoliniec i jego ruiny.
To było kiedyś piękne miejsce. Pamiętam z dzieciństwa jeszcze ściany stały całe. Szkoda, że niszczeje. Prywatnie ktoś wykupił ten pałacyk w Sokolińcu, lecz co z tego, jak niszczeje. Urokliwa wioska z urokliwymi zakątkami. Oto kilka zdjęć z tego cudownego wyludnionego miejsca. To stąd młodzi uciekają do miast, pozostają starsi i wspomnienia... Wioska PGRu w lubuskim.


* Kochana babcia Zofia

































wtorek, 22 lipca 2014

Koncert zespołu Jan Gałach Band




Kto nie był niech żałuje.
Scena letnia w Teatrze im. J. Osterwy godz 20:30 19.07.2014 odbył się Koncert zespołu Jan Gałach Band - wstęp wolny. Jan Gałach (skrzypce), Karolina Cygonek (wokal), Marek „Pegaz” Kobus (gitara), Marek Idzik (bas), Borys Sawaszkiewicz (klawisze), Max Ziobro (perkusja), Kuba Fiszer (perkusja).
Zostawiłam dzieciaczki u dziadków i poszłam się bawić :)

Koncert fantastyczny, cóż tu dużo pisać. Fotorelacja poniżej. 
Muzyka rockowa z elementami blues-rocka, jazzu i fusion. Choć z jazzu mało co wychwyciłam ;) Zachwycające zgranie perkusyjne. Dali chłopaki czadu! Najbardziej ich zapamiętam! Solówki gitarzysty i Pana od skrzypiec też czadowe. Osobiście uwielbiam, gdy muzyk daje czadu i pokazuje co potrafi. Klawiszowiec przystojniak ;) zawieszały oko babeczki widziałam, koleżanki moje tYż ;)
Śmieszna sytuacja była w teatrze, przychodzę a tam większość to emeryci, babcie i dziadkowie. Myślę sobie " Będzie się działo" ;) Byłam pewna, że połowa wstanie i wyjdzie po pierwszym utworze już, lecz zdziwko - zaledwie parę osób wyszło, może dwie. Ludzie bawili się w rytm muzy, byłam pozytywne zaskoczona. W przerwie wyszli Ci wytrwalsi ;) Połowa została i dalej się bawiła. Czad. Nie chciałam być bezczelna, ale kusiło mnie popstrykać foty tym, co podskakiwali w rytm muzyki.
Na koniec mając możliwości skorzystałam z okazji na wspólną fotę. Oł je! Dziękuję zespołowi za wspaniały koncert i wspólne zdjęcie. Dziękuję również Panu akustykowi, który ogarnął wszystko perfekcyjnie. Na fotce też uwieczniony :)
Więcej takich koncertów poproszę!

*fot. Anna Jabłońska
Dwa ostatnie Andrzej.