piątek, 25 lipca 2014

No i nie wyszło...




Chciałam by wyszło.
Ciastami w domu zajmował się zawsze mąż i miał do tego niezłą rękę. Czasami coś tam piekłam też, lecz mąż robił to znacznie lepiej. Do mnie należały drugie dania i zupy. Skusiłam się sama jednak upiec sernik na jutrzejsze moje imieniny. Wyszperałam przepis od koleżanki z blogu (taki łatwy co by nie było) ... i .... Zrobiłam sernik pierwszy raz w życiu. To co mi wyszło nie wiem jak nazwać :)  Liczyłam na lepszy efekt.. no cóż, zjemy. 
To co już wiem na pewno, to trzeba zmielić twaróg! Ja nie zmieliłam szłam na łatwiznę. Blaszka nie może być za duża bo wyjdzie plaskato jak u mnie. I nie wyciągać za szybko z piekarnika!
Ja wyciągnęłam od razu... ppfff... no cóż.

Oto przepis:

Składniki :
  1 kg sera białego zmielonego
  5 jajek
  1/2 kostki margaryny
  1 szklanka cukru
  cukier waniliowy
  2 budynie waniliowe
   paczka biszkoptów



Wykonanie:
Żółtka utarłam z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę.

Dodałam margarynę i dalej ucierałam.
Porcjami dodawałam ser nie przerywając ucierania.
Dodałam proszek budyniowy i wymieszałam.

Białka ubiłam na sztywną pianę. 
Po czym białka delikatnie trzeba wymieszać z masą serową.
Tę masę natomiast wylałam na uprzednio przygotowaną tortownicę wyłożoną biszkoptami.
Piec w temperaturze 170 'C ok 45- 50 minut.
Smacznego!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz :)
Zapraszam do obserwacji mojego bloga.